Grudniowe wyjazdy i przyjazdy opiekunek wzbudzają chyba najwięcej emocji. Dla jednych z nas, oznaczają powrót do domu i wspólne święta z najbliższymi, dla drugich wyjazd do pracy z dala od domu.
Grudniowe wyjazdy i przyjazdy opiekunek wzbudzają chyba najwięcej emocji. Dla jednych z nas, oznaczają powrót do domu i wspólne święta z najbliższymi, dla drugich wyjazd do pracy z dala od domu.
Przedświąteczny kontrakt jest dla mnie zawsze czasem małych lub większych zakupów. Do sklepowego koszyka trafiają drobiazgi, słodycze, kawa, itp., które zamienią się w bożonarodzeniowe podarunki.
Kupuję, składuję, planuję, stwierdzam, że może jeszcze coś dokupię, a tu jeszcze trafi się jakaś ciekawa promocja… i nadchodzi czas pakowania. Zajmuje mi to około tygodnia. Wkładam, wyjmuję i tak w kółko. Efekt zawsze jest ten sam - nie mam miejsca.
Jeżdżąc autobusami pamiętam, że był ogranicznik co do wagi. Po spakowaniu z dziewczynami ważyliśmy nasze walizki. W busach nie jest to już większym problemem. Zazwyczaj można mieć dwie torby i nikt ich nie waży.
A i tak mam prawie zawsze problem, a przed świątecznym wyjazdem to już na pewno. Wszystko spakowane, a są jeszcze do zabrania rzeczy osobiste, laptop, itp.
Jadę do domu na cztery - osiem tygodni i na szteli wszystko może się w tym czasie zdarzyć. Podopieczna dobiega stu lat, żegnam się z nią, jakbyśmy już nie miały się spotkać. Osobiste rzeczy, ubrania, kosmetyki tak segreguję, żeby te, które zostają na szteli, nie były dla mnie ważne.
Nazywam je pakietem roboczym, którego mogę już nie odzyskać, gdyby mi się podczas urlopu praca na tej szteli skończyła. Nie wiem dlaczego, ale im dłuższy kontrakt, tym “pakiet roboczy” staje się większy.
Wiola Nowak
*****
*****
Zobacz cały post i wszystkie komentarze na naszym fanpage >>>>
POLECAMY
NOWOŚĆ - zobacz szczegóły Pakietu Ubezpieczeń dla Opiekunki za Granicą >>