Parafrazując znane powiedzenie, opiekunka wie, gdzie zacznie kontrakt, ale nie wie, gdzie go skończy. I mi przydarzyła się taka historia. Wiosną trafiłam na “sztelę idealną”. Tak mi się przynajmniej wydawało. Byłam pierwszą opiekunką, zamożna dzielnica...
Parafrazując znane powiedzenie, opiekunka wie, gdzie zacznie kontrakt, ale nie wie, gdzie go skończy. I mi przydarzyła się taka historia. Wiosną trafiłam na “sztelę idealną”. Tak mi się przynajmniej wydawało. Byłam pierwszą opiekunką, zamożna dzielnica, duży dom, podopieczna na parterze, dla mnie było całe piętro. Duży ogród z tarasem, ogrodnik, Pflegedinst do mycia, sprzątania i gotowania.
Rano robiłam tylko małe zakupy, świeże pieczywo i nabiał. Pracę zaczynam praktycznie od godziny 15.00 z filiżanką kawy. Po dwóch wcześniejszych sztelach, których nie życzyłabym najgorszej zmienniczce, miałam w końcu trochę spokoju.
Podopieczna szczęśliwa, że mamy wspólne zainteresowania i płynnie rozmawiam z nią po niemiecku. Rodzina szczęśliwa, że ma “problem” z głowy. Cisza i spokój. Ale wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć.
Jeszcze jadąc na wakacyjny urlop dostałam sowite kieszonkowe i masę uścisków na pożegnanie. Aż się łza w oku zakręciła. Pojechałam do domu.
Wracam po miesiącu, ulica ta sama, dom ten sam, rodzina podopiecznej wita się ze mną serdecznie i… to by było na tyle. Podopieczna nie chce mnie widzieć, nie odzywa się do mnie i unika jakiegokolwiek kontaktu. Córki w szoku, nie wiedzą co się dzieje. Po dwóch dniach zgłosiłam problem do agencji. Po trzech miałam nową propozycję pracy, po tygodniu byłam już w nowym miejscu.
Kontaktowały się ze mną wspomniane wcześniej córki, przepraszając i tłumacząc zachowanie matki. Coś się mogło poprzestawiać w głowie seniorki. Z dnia na dzień zmieniła się nie do poznania.
A ja miałam okazję przetestować reakcję swojej agencji, która stanęły na wysokości zadania.
A nowa sztela? Znowu wydaje się “idealna”...
*****
Przeżyłam taką akcję 2 razy. Za pierwszym razem miałam ogromny stres, jak to będzie z przejazdem i nową pracą. Za drugim razem poszło szybko, nie pasowała mi podopieczna i pojechałam dalej.
*****
Kilka razy zdarzyło mi się, że między początkiem a końcem kontraktu podopieczna zmieniła się nie do poznania. Demencja i inne choroby zbierały żniwo.
Zobacz cały post i wszystkie komentarze na naszym fanpage >>>>
POLECAMY
NOWOŚĆ - zobacz szczegóły Pakietu Ubezpieczeń dla Opiekunki za Granicą >>